C63S AMG w obiektywie Pitlineblog
- auto-studio
- 8 sty 2016
- 1 minut(y) czytania

Spojrzeć mu w oczy
Do Pawła mi mentalnie daleko, ale rozumiem dręczący go niepokój. Jego powód właśnie stoi przede mną i szyderczo się uśmiecha. Nasz pierwszy kontakt, to od razu próba sił. Wiem jedno, albo spojrzę mu prosto w oczy, albo od razu mogę pojechać do domu. Staram się być odważny. Powoli lustruję przedni pas. W głowie mam wspomnienie ze spotkania z jego poprzednikiem, W204 C63 AMG Black Series w czerwonym kolorze. Black kipiał agresją, wyglądał tak, jakby chciał mnie wciągnąć wlotami powietrza, dokładnie przemielić i wyrzucając przez wydech zawiesić na tylnym skrzydle w geście tryumfu. Nowa C klasa jest inna. Linie są bardziej płynne, harmonijne, powiedziałbym mniej agresywne, ale nadal niepokojące.
Patrząc na W204 miałem ochotę uciekać przed jego odpaleniem. Tutaj spoglądam początkowo nieufnie, bo wiem, że może być groźnie. Zauważam duże wloty powietrza w zderzaku w połączeniu z soczewkowymi lampami i czerwoną obwolutą limitowanej wersji Edition 1, które zdradzają, że musi być coś na rzeczy. Mówię sobie, ok może to tylko pakiet AMG? I wtedy zauważam wybrzuszenie przedniej maski podkreślone podwójną pręgą. Wiem, że to nie żart. Dlaczego? Bo chłopacy z AMG nie mają czasu na kawały.
Linia boczna to nowy design Mercedesa z genialną, wydłużoną maską i moim zdaniem nieco krótkim tyłem. Zza 19 calowych obręczy (obutych w opony 265! na tylnej osi), dostrzegam tarcze wielkości deserowego pateru mojej babc

Cały artykuł i test dostępny na stronie www.pitlineblog.pl
Comentarios